Przez miniony tydzień sporo podróżowałem po Polsce samochodem, w związku z czym postanowiłem wykorzystać ten czas na przetestowanie dwóch aplikacji, które mogą pomóc nam w dotarciu do celu – szybko, bezpiecznie i bez mandatów 😉 . Na czas testu postanowiłem całkowicie odstawić na bok Google Maps[appstore id=585027354 type=price], które dotychczas używałem i zamiast tego zainstalować programy, które oprócz nawigowania miały mnie informować o niebezpieczeństwach na drodze, fotoradarach, itp. Wybór padł na dwie, darmowe aplikacje…
Yanosik – „antyradar” na iPhone’a
Na pierwszy ogień poszedł Yanosik. Chociaż słyszałem o nim wcześniej, to dotychczas nigdy nie wylądował na moim iPhone’ie. Co oferuje aplikacja? Przede wszystkim informuje nas o fotoradarach, kontrolach policji i wypadkach. Oczywiście, aby było to możliwe, konieczna jest społeczność użytkowników, którzy te informacje będą aktualizować.
Niestety pierwszy dzień testów (4 maja) zakończył się całkowitym fiaskiem, jako że Yanosik prawie przez całą drogę jaką miałem wtedy do przebycia, informował mnie o niemożliwości połączenia z serwerem. Podejrzewam, z racji tego, że był to dzień powrotów z długiego weekendu, serwery po prostu nie wytrzymały obciążenia. Ale dla mnie oznaczało to tylko jedno – duży minus dla Yanosika już na starcie testów.
Na drugi dzień było już lepiej i korzystanie z aplikacji przebiegało bez najmniejszych problemów. To co warto pochwalić, to całkiem duża, jak na polskie warunki, społeczność użytkowników, co przekłada się na dosyć aktualne raporty o zdarzeniach na drodze. Oczywiście w tej kwestii wiele zależy od regionu, po którym się poruszamy. Kolejny plus to łatwe zgłaszanie zdarzeń i dobre informacje o fotoradarach – uzupełnione o dozwoloną na danym odcinku prędkość.
Myślę, że pod względem raportów o „niebezpieczeństwach” na drodze, Yanosik wypada bardzo dobrze. Gorzej jest niestety z nawigacją. Ta wygląda paskudnie (zresztą sam program urodą również nie grzeszy) i równie paskudnie brzmi prowadzący nas głos.
Do minusów należy też doliczyć działania samych twórców, które są albo niezbyt przemyślane, albo programiści nie wiele wiedzą o funkcjonowaniu iOS i App Store. Np. opis ostatniej aktualizacji (2.4.2.1) informuje:
AKTUALIZACJA TYLKO DLA OSÓB, KTÓRE NIE DOKONAŁY PONOWNEJ INSTALACJI WERSJI 2.4.2
Samo wymaganie ponownej instalacji brzmi dziwnie, a jeszcze dziwniej brzmi cały powyższy zapis, biorąc pod uwagę fakt, że począwszy od iOS 7, wielu użytkowników zapewne ma aktywne automatyczne aktualizacje.
Generalnie Yanosika, o ile połączy się z serwerem, uważam za dobry program, ale tylko jeśli chcemy używać go jako „antyradaru”. Jeśli ważniejsza jest dla Was nawigacja – odradzam.
[margin /]
[appstore id=424002753 line=bottom]
Waze – nawigacja społecznościowa
O Waze pisałem już blizko 1,5 roku temu. Od czasu napisania tamtego artykułu przestałem interesować się aplikacją, zainteresowało się nią natomiast Google, które nabyło firmę Waze w czerwcu 2013. Teraz postanowiłem sprawdzić, co zmieniło się w Waze.
Waze to dosyć rozbudowana nawigacja, bardzo silnie bazująca na społeczności jej użytkowników. Znajdziemy tu wiele mniej lub bardziej przydatnych funkcji, które potrafią uczynić korzystanie z nawigacji po prostu świetną zabawą. Za przejechane kilometry oraz raportowanie zdarzeń na drodze, użytkownik jest nagradzany punktami, które wpływają na jego status w społeczności i wśród znajomych.
Samo raportowanie jest dużo dokładniejsze niż w Yanosiku, co niestety czasem może być potraktowane jako minus. Wiadomo, że w trakcie jazdy, kierowca nie może zaprzątać swojej uwagi innymi rzeczami, a oznaczenie w Waze jakiegoś zdarzenia, wymaga wybrania kilku opcji – czasem, moim zdaniem, zbędnych.
Jeśli chodzi o kwestie wizualne, to aplikacja prezentuje się bardzo ładnie, chociaż ma ona specyficzny styl, który nie każdemu może przypaść do gustu. Na plus zasługuje również przyjemny głos lektora, który obecnie, tak jak i cała aplikacja, jest dostępny po polsku, oraz automatyczny tryb nocny, którego brakowało mi w mapach Google.
Baza adresowa jest zdecydowanie lepsza niż w Yanosiku, a do tego, jeśli jakiegoś miejsca nie uda znaleźć się z Waze, możemy bardzo łatwo skorzystać z wyszukiwania Google oraz Foursquare. Do tego bardzo dobrze, niemal bezbłędnie, działa rozpoznawanie mowy i głosowe wprowadzanie adresu. Poza domyślną trasą (której sposób wyboru możemy określić – najszybsza/najkrótsza, z pominięciem odcinków płatnych itd.), Waze uczy się preferowanych przez nas tras i wykorzystuje to w przyszłości podczas wyznaczania drogi.
Inną, interesującą funkcją, jest możliwość wysłania linku, np. komuś do kogo jedziemy, pod którym można śledzić naszą trasę i czas przyjazdu. Osoba otrzymująca link nie musi instalować żadnych dodatkowych aplikacji – po prostu otwiera przeglądarkę. Myślę, że funkcjonalność może być również przydatna i z korzyścią wykorzystana przez pracodawcę/pracownika i rodziców/dzieci.
[half]
[/half][half_last]
[/half_last]
Kolejna, bardzo przydatna rzecz podczas podróży, to wyszukiwanie stacji benzynowych. Zanim skorzystamy z tej funkcji, w ustawieniach możemy wybrać jakiej firmy stacje nas interesują, oraz jakiego paliwa używamy, a program, oprócz najbliższych stacji, pokaże nam również ceny.
Oczywiście, aby te informacje, jak i wszystkie raporty były aktualne, znów potrzebni są użytkownicy, którzy poświęcą chwilę, aby uczynić Waze jeszcze lepszą i wartościowszą nawigacją. Tych w Polsce niestety brakuje. Oczywiście znów wszystko zależy od regionu, w którym się znajdziemy, ale i tak, chociaż Waze wygrywa z Yanosikiem pod względem nawigacji, to pod względem aktywnych raportów, pozostaje w tyle. A szkoda, bo program ma olbrzymi potencjał.
[margin /]
[appstore id=323229106 line=bottom]
Podsumowanie
Po teście obu aplikacji, jako użytkownik Google Maps, zdecydowałem się na przesiadkę na Waze. Mam cichą nadzieję, że aplikacja zdobędzie w Polsce większą popularność, a wtedy spokojnie będzie można nazwać ją najlepszą, darmową nawigacją. Wystarczy, że zaczniemy jej używać, naciśniemy odpowiedni przycisk gdy będziemy mijać wypadek, gdy będziemy stali w korku lub czekając w kolejce do kasy zaktualizujemy cenę paliwa na danej stacji. Osobiście, zachęcam do korzystania z Waze, a jeśli Wam się spodoba – koniecznie zaproście również swoich znajomych. Waze działa nie tylko na iOS, ale również na Androidzie oraz Windows Phone, a czym więcej osób będzie korzystać z nawigacji, tym przyjemniejsze będzie jej użytkowanie.
PS. Jestem bardzo ciekawy, jakie plany wobec Waze ma Google i czy kiedyś gigant zdecyduje się na całkowitą integrację i przeniesieniu funkcjonalności aplikacji do swoich map?